Jak ja kiedyś, smętnie kroczysz
|
Wzrokiem straszysz kalosze
|
Też wbijałam w ziemię oczy!
|
Stań choć na chwilę, proszę!
|
Kwiatków parę mi nazrywaj
|
Spójrz pomimo wady wzroku,
|
Że wołali mnie Marina,
|
I w którym zmarłam roku.
|
Nie bój się, że będę straszyć
|
I zapomnij, że to grób
|
Sama często poniewczasie
|
Śmiałam się za głośno ciut!
|
I głupio się rumieniłam
|
I włosy mi się kręciły…
|
Przecież ja też kiedyś byłam!
|
Proszę, stań choć na chwilę!
|
Może czas jakiś odpoczniesz?
|
Spróbuj dzikiego szczawiu
|
Gdzie znajdziesz jagody słodsze
|
Niż na cmentarnej trawie?
|
Głowy nie zwieszaj tak nisko
|
Jak pijany po balu
|
Pomyśl o mnie beztrosko
|
I zapomnij bez żalu.
|
Oświetla cię promień sielski!
|
Lśnisz cały w złotym pyle...
|
Słyszysz mój głos
przyjacielski?
|
Co z tego, że
w mogile…
|
Marina Cwietajewa, 3 maja 1913, Koktebel/10 września 2013 (sto lat!!)
|
ПРОХОЖИЙ
|
Идешь, на меня похожий,
|
Глаза устремляя вниз.
|
Я их опускала — тоже!
|
Прохожий, остановись!
|
Прочти — слепоты куриной
|
И маков набрав букет,
|
Что звали меня Мариной,
|
И сколько мне
было лет.
|
Не думай, что
здесь — могила,
|
Что я появлюсь, грозя...
|
Я слишком сама любила
|
Смеяться, когда нельзя!
|
И кровь приливала
к коже,
|
И кудри мои вились...
|
Я тоже была, прохожий!
|
Прохожий, остановись!
|
Сорви себе стебель дикий
|
И ягоду ему вслед,—
|
Кладбищенской земляники
|
Крупнее и слаще нет.
|
Но только не стой
угрюмо,
|
Главу опустив на грудь,
|
Легко обо мне подумай,
|
Легко обо мне забудь.
|
Как луч тебя освещает!
|
Ты весь в золотой
пыли...
|
— И пусть тебя не
смущает
|
Мой голос из-под земли.
|
3 мая 1913, Коктебель
|
Ten deszcz. Ten wiersz. Ten śmierć.
OdpowiedzUsuńCo za wspaniały tekst na taki cudowny poranek.
Gdzież znajdę słodsze jagody niż na cmentarnej trawie...
Może pod trawą...
Więc zatrzymałeś się by wysłuchać głosu z mogiły w ten piękny poranek... Warto było...
UsuńOgromny szacunek za rymy, lekko, przyjemnie, jeśli mogiła może być przyjemna a może i ten wiersz świetnie to obrazuje! (A.M.)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Przyjemnego umierania!
UsuńCzy to jedna z sześciu potrzebnych desek?
OdpowiedzUsuńKlepek potrzeba zaledwie też sześć...
OdpowiedzUsuńStraszliwy ten wiersz. Coraz straszliwszy.
OdpowiedzUsuńJak to? Dlaczego, pytam!
OdpowiedzUsuń