"Aleksandr Makarow-Krotkow
*** Dla K"
- Łe, dla K... Wolałabym dla MM - pomyślała Madmaria.
"życie trwa tyle
ile pocałunek
reszta
to pamiętniki"
- Nie wierz nigdy poecie... - przemknęła cudza myśl.
Madmaria klasnęła i zgniotła ją jak komara.
MadMaria
sobota, 4 kwietnia 2015
Łee, dla K...
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Plac Wolności
A co mi tam. Jedno zdjęcie dziennie to nie jest wysiłek ponad ludzkie możliwości. Zatem od dziś będę zamieszczać po jednym zdjęciu pl. Wolności z datą, pstrykane z mniej-więcej tej samej pozycji, czyli metodą snajperską z okna na drugim piętrze. Może oprócz sobót, niedziel i innych dni wolnych od pracy oraz dwutygodniowego urlopu. Ale i tak spora kolekcja powinna się uzbierać. Zatem do dzieła:
14.04.2014 |
środa, 13 listopada 2013
wtorek, 5 listopada 2013
Zderzacz hadronów
Joanna Sugden "The Times"
"Wielki
Zderzacz Hadronów (LHC) - aparat do zderzania atomów wybudowany pod
Alpami - wywołał na świecie poruszenie większe niż cząstki fizyczne,
które już 10 września będą z kosmiczną prędkością uderzać o siebie w jego w tunelu o obwodzie 27 km.
Przeciwnicy
eksperymentu uważają, że ogromna energia tych zderzeń doprowadzi do
powstania czarnej dziury, która pochłonie całą planetę. Na tym nie
koniec. W czasie igraszek z cząstkami mniejszymi od atomów mogą powstać
tzw. osobliwości kwantowe, które zamienią Ziemię w dymiącą kupę tzw.
materii dziwnej."
No
i co? No i nic. Wszystko się toczy dalej i jakoś trzeba sobie z tym
radzić. Mimo absurdalności sytuacji w jakiej się znajdujemy, żyjemy i
mimo bezradności, braku doświadczenia, niepowtarzalności i
powtarzalności, spójności i niespójności, niewiedzy, zdumienia,
przerażenia, trzeba z tym coś robić. No bo nie da się nie robić nic.
Nawet zabić się to już nie jest nic. Nie ma wyjścia. Nawet nie robić
nic, to już coś. Reakcja albo brak reakcji. Cokolwiek. A w ogóle to jest
jakaś inna materia niż dziwna? Ja przecież jestem zanurzona w materii
dziwnej po ostatni włosek na czubku głowy. Wciąż trafiam na dziwną
materię i nie mam pojęcia, co z nią robić. Jak sobie radzić, jak
kształtować, może zjeść, a może rzeźbić. Ja, ty, wszyscy są z dziwnej
materii. A między nami związki dziwnych cząstek, zderzenia dziwnych
atomów, chemia dziwnej materii. I rozpad połowiczny zaledwie, który trwa
miliardy ziemskich lat. Uwaga: pierwiastki promieniotwórcze po
zderzeniu rozpadają się powoli, a z ich energii może urodzić się czarna
dziura, która pochłonie całą planetę lub dymiąca kupa materii dziwnej.
Osobliwość kwantowa. To chyba o tobie. Cudowny i rozpaczliwy kosmiczny
absurd. Stoję z usty zdumionymi i nic nie odpluwam. Zaschło mi w gardle.
sobota, 19 października 2013
Pszczoły i cielaki
Intensywność tych doznań jest porywająca. Myśliwska ambona po wysokiej drabinie, z której można by się odbić i pofrunąć, z ławeczką poznaczoną przez ptaki. Lekko spłowiały, mglisty horyzont i wierzbowe trzęsawisko oznaczające bliskość rzeki. Tak dawno nie biegłam w trawie po kolana. Maki, chabry i kąkole, które tak rzadko widuję. Koń zaciekawiony. Zapomniałam, jaka to radość. Małe świnki przestraszone tupnięciem dwunastoletniego chłopca. I ślina cielaka o łaciatym nosie na rękach, i łagodny ruch jego pyska podającego się pieszczotom. Sierść na policzkach i pod brodą, bo takiego dotyku chciał. Plastry miodu wygrzane na słońcu, o zapachu wyczuwalnym tylko wtedy, gdy wtulić w nie nos i wciągnąć całe życie, z pyłkiem i krzątającymi się systemowo pszczołami. Choć trutnie na straty. Larwy szczelnie zapieczętowane. I kiedyś robotnice, małe różowe kropki. Metalowa puszka z dymem, który pszczoły uspokaja. Dwa bocianie gniazda z ich gospodarzami i kamyczki w asfalcie świszczące pod podeszwami sandałów. I cmentarz malutki na trawie. I pokój babci i dziadka na piętrze, do którego chodziło się po błogosławieństwo... Zakwitająca lipa. Truskawki, na które rzuciliśmy się, jak na lato. Czerwcowe słońce. Chcę pamiętać ten dzień też wtedy, gdy odejdzie nadzwyczajna ostrość widzenia. Teraz chłonę każdą komórką nieprzewidzianą radość.
czwartek, 17 października 2013
Czerwono-żółto
Jesień płacząca niczym młoda wdowa
W czarnej sukience, serca otumania
Rozpamiętując szorstkie, męskie słowa
Szlochać i żalić się, i płakać nie przestanie
I będzie tak dopóki cichy śnieg
Nie spadnie na jej smutek i zmęczenie
Czy warto życie oddać za to, by
Zapomnieć ból i dzikie upojenie?
A. Achmatowa, 15. września 1921, tłum. K. Chmiel 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)