Ra ujął ją swoimi smukłymi palcami
i zastygł na chwilę, kontemplując szczelinę. Lekko nacisnął. Skorupka pękła. Rozdzielił
połówki. Nareszcie! Zawartość, jak się spodziewał, była nieodparcie miękka, a
zapach, który uniósł się z wnętrza, nie pozwolił myśleć o niczym innym. Między
palce ściekał lepki sok. Na wnętrze, które absorbowało wszystkie jego zmysły, spłynęła
łza. Rozlała się po delikatnej powierzchni dodając jej blasku. Ra drżał.
Pragnąłby jednym oddechem wchłonąć słodki środek. Tyle dni szukał. Wiedział
jednak doskonale, że jeśli ulegnie sam sobie, nie przeżyje. Zbliżył więc ją do
ust. Intensywny zapach oddzielił go od reszty świata. Spił swoją łzę wraz z
odrobiną soku starając się jednocześnie objąć językiem jak największą połać i
wyssać nieco jędrności. Na tyle mógł sobie pozwolić. Czekała go długa droga. Zatem
niemalże czule połączył połówki skorupki, całość owinął i ukrył w najgłębszym
zakamarku, po czym puścił się pędem do celu.
Jak mówi stare powiedzenie amerykańskich obżartuchów - z głodu jeszcze nikt nie umarł. Czy jakoś tak. Poza tym, każdy ma taki głód, na jaki zasługuje.
OdpowiedzUsuńPiękne. Styl. Jesteś jak wodospad.
Ga ma coś wspólnego z Ra. Krótkie nazwisko. Smukłe palce, którymi kontempluje szczelinę. Zapach, który unosi się z wnętrza, też nie pozwala myśleć mu o niczym innym. Pozostałe podobieństwa należy wyobrazić sobie samemu.
OdpowiedzUsuńJednakże zapach kurzu, który dobywał się ze szczelin pomiędzy klawiszami, budził wspomnienia, a te, ziewając, nuciły wspaniały motyw "Na Ozyrysa". Smukłym palcom pozostawało już tylko muskać odpowiednie miejsca i puścić się pędem do celu.